Konstytucja, Europejska Konwencja Praw Człowieka, prawa człowieka, prawo konstytucyjne

Tematyka: Konstytucja, Europejska Konwencja Praw Człowieka, prawo konstytucyjne i prawa człowieka wobec aktualnych wydarzeń

środa, 14 marca 2012

Dlaczego Polska przegrywa przed Trybunałem w Strasburgu? Przez prawników?, czyli wyrok Ruprecht p-ko Polsce (cz. II przeglądu 28 orzeczeń ETPCz z tygodni 20 luty - 04 marca)

Wyroku Ruprecht p-ko Polsce nie sposób inaczej rozumieć aniżeli jako sprawy, której być nie powinno. Skarżący, aresztowany 7 maja 1998 r. został skazany w I instancji w 2003 r., lecz prawomocny wyrok nie zapadł aż do 21 lutego 2012 r., czyli orzeczenia ETPCz. W tak czytelnej "sprawie aresztowej", po kilkuset sprawach, w których Polska została uznana winną naruszenia Konwencji, najrozsądniej było szybko zawrzeć ugodę ze skarżącym, uznając to oczywiste naruszenie Konwencji.

Departament do Spraw Postępowań przed Międzynarodowymi Organami Ochrony Praw Człowieka w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, reprezentujący Polskę przed Trybunałem w Strasburgu chyba od zawsze, nie sprostał oczekiwaniom finansowym skarżącego. Nie ciężko było to osiągnąć przy prawie trzydziestokrotnej rozbieżności oczekiwań skarżącego wobec propozycji rządowej (60.000 EUR vs. 9.000 PLN). 

Jak oceniać sprawę, w której organ - a de facto osoby - z takim doświadczeniem nie są w stanie zaproponować ugody, którą byłby w stanie zaakceptować już nie skarżący, lecz Trybunał w Strasburgu? To bowiem od jego decyzji - nawet w przypadku obiekcji skarżącego - zależy skreślenie sprawy po przedstawieniu propozycji ugodowej przez stronę rządową. Nieudana próba ugodowa nie była jedynym "smaczkiem" tej sprawy.

Skandynawskie wyobrażenie prawnika pochodzące z I połowy XIX w. (Źródło: public domain)


Stanowisko Rządu po nieudanych "negocjacjach"
zostało podsumowane przez ETPCz jednym zdaniem w komentowanym wyroku:
30. The Goverment failed to submit any observations.
czego nie można inaczej przetłumaczyć aniżeli jako braku jakiegokolwiek stanowiska ze strony Polski. Każda rozsądna osoba - podświadomie lub świadomie - wie, iż na pisma z sądu czy prokuratury należy  odpowiadać. Nikt nie lubi być przecież ignorowany. 

Czy Departament jest potrzebny?
Nawet w tak "oczywistych" sprawach - mając akta sprawy i lata doświadczeń w występowaniu przed ETPCz po stronie Rzeczpospolitej Polskiej, można przedstawić - bardziej lub mniej udaną - "linię obrony". Nawet jeżeli nie była to sprawa "wstrząsająca" systemowo, to do takich zadań powołany został właśnie Departament, tj. R E P R E Z E N T O W A N I A Polski. 

Skutki milczenia w prawie materialnym są zróżnicowane - od żadnych aż po składanie oświadczeń woli. W prawie procesowym bywają one jeszcze bardziej zróżnicowane. Lecz milczenie w europejskim kręgu kulturowym oznacza najczęściej potwierdzenie tego, co zostało powiedziane. Owszem, sytuacja skarżącego przed ETPCz była nie do pozazdroszczenia, gdyż 3 lata po złożeniu skargi do ETPCz, jego adwokat z Gdańska wypowiedział mu pełnomocnictwo, lecz rolą Departamentu jest właśnie nie-milczenie.

W przeciwnym wypadku - można zrezygnować z polskiej reprezentacji przed ETPCz, skoro i tak Trybunał sam miarkuje żądania skarżących, a argumentacja Departamentu w sprawach, które wpłyną już na wokandę  nie odmienia tych spraw. 

Dlaczego warto dobrze reprezentować Rzeczpospolitę?
Owszem, gro pracy wykonywane jest obecnie przez Departament na poziomie zawierania ugód ze skarżącymi. Te nie są jednak z perspektywy obrotu prawnego tak interesujące. Po komunikacji sprawy i zasygnalizowaniu "konwencyjnego problemu", nie jest on później weryfikowany i omawiany przez Trybunał. 

Dopiero sprawy, które trafiają na wokandę i kończą się orzeczeniem przynoszą najciekawszy materiał badawczy. W chwili, w której Departament nie bierze udziału - lub poziom tego udziału bynajmniej fermentem intelektualnym określić nie można - to temu dyskursowi prawnemu brakuje po prostu sporu. Owszem sporności w polskich sprawach sądowych daleko do tej w systemie brytyjskim czy amerykańskim, lecz może właśnie przełamanie tego na poziomie postępowań przed ETPCz przyniosłoby mniejszą liczbę spraw, w których Polska przegrywa.                       

Kto zapłaci rachunek?
Skoro tak podręcznikowa sprawa trafiła przed ETPCz, to jej rozstrzygnięcie nie zaskakuje. Trybunał stwierdzając naruszenie Konwencji, zasądził zadośćuczynienie odpowiadające trzykrotności wartości propozycji strony rządowej. Być może w ramach nowych regulacji o odpowiedzialności majątkowej urzędników, warto by było pomyśleć o jej rozszerzeniu na tę część korpusu dyplomatycznego, która zajmuje się postępowaniami przed ETPCz. Warto dlatego, gdyż ETPCz dołożył również odsetki od dnia, w którym możliwe było zawarcie ugody w niniejszej sprawie.   

Czynnik zmieniający perspektywę
Mógłbym napisać, iż skarżący został zatrzymany pod zarzutem popełnienia zabójstwa oraz licznych kradzieży. Ze względu na - konstytucyjną, konwencyjną i kodeksową - zasadę domniemania niewinności nic by to nie zmieniało ani zmieniać nie mogło. 

Tylko, że dopiero ten czynnik daje odpowiedni klucz do odczytania postępowania Departamentu. Nie sposób inaczej rozpatrywać postępowania pracowników Departamentu aniżeli rachowania, iż skarżący zostanie po prostu prawomocnie skazany - jeszcze zanim Trybunał w Strasburgu rozpozna sprawę. Skoro z taką postawą Rzeczpospolita Polska jest reprezentowana przed ETPCz to wracamy do tytułowego pytania.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zob. również inne wpisy poświęcone Polsce przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka oraz art. 6 EKPCz

1 komentarz:

  1. Proszę dalej tutaj pisać :-)
    Interesuje mnie wszystko o procedurze przed ETPC
    i ograniczeniach prawa skarżacego do zainicjowania postępowania przed Trybunałem
    pozdrawiam
    Anna

    OdpowiedzUsuń